Przygotowania do ślubu i wesela z trochę innej strony...

Dziś materiał w nieco innej formie niż zazwyczaj. Przytoczę wam bowiem wątki, które mogą wywołać i zdziwienie, i śmiech podczas wielotygodniowych przygotowań do ślubu i wesela. Wszystko to, od swojej strony opowiedzieli mi znajomi, którzy brali ślub w stolicy Warmii i Mazur w minionym roku.

Miejsce uroczystości ślubnej

Wielokrotnie już w moich materiałach na blogu wspominałem, iż rodzaj uroczystości (ślub cywilny, ślub kościelny, humanistyczny, jednostronny etc. o których napisałem obszerne artykuły) czy miejsce ewentualnego wesela powinien być wybrany jedynie przez samą Parę Młodą. Rodzina czy to bliższa, czy dalsza w żaden sposób nie powinna naciskać na ten aspekt. W przypadku moich znajomych wybór padł na urząd stanu cywilnego oraz wesele w jednym z hoteli na wylocie z miasta w stronę Warszawy. 

Hotel na wesele

Pierwszy kontakt z hotelem miał już miejsce na kilkanaście miesięcy przed uroczystością. Rok 2021 był o tyle trudny, że o wolny termin w dobrych lokalizacjach było niezwykle ciężko. Dlaczego? Wiele par przeniosło bowiem uroczystości ślubne z 2020 na rok kolejny, oczywiście mając na uwadze, że "pandemia zelży, a co za tym idzie zmniejszą się obostrzenia". Jaki dało to efekt? Praktycznie każdy weekend (mówimy tutaj oczywiście o nocach z piątku na sobotę i z soboty na niedzielę) był już zarezerwowany w co lepszych lokalizacjach. A przecież to popołudnie, wieczór i noc ma być wyjątkowa, więc lepiej było nawet trochę dopłacić, ale "biesiadować" w sensownym otoczeniu.

Tutaj nie będziemy oszukiwać. Wzięliśmy osobę, którą znamy osobiście od wielu lat - przyznała mi Para Młoda. Wprawdzie czasem najgorzej "robi się interesy" z rodziną lub bliskimi znajomymi, wszystko jednak w tym zakresie warunkowała podpisana umowa. - Nic nie było "na gębę" - przyznali. Jak się potem okazało, wszystko wyszło znakomicie. Jak powiedzieli nowożeńcy, fotograf ślubny miał o tyle łatwiej, iż wcześniej otrzymał rozpiskę godzinową co, jak, gdzie będzie się działo. Mógł wtedy zaplanować również skromną sesję Pary Młodej i świadków w hotelowym ogrodzie, czy też wspólne zdjęcia żony i męża z przybyłymi na uroczystość gośćmi. 

DJ na wesele

Sprawa DJ-a wyglądała trochę gorzej - mówi mi nowożeńcy. I dodają: - Wprawdzie lubimy chodzić do klubów, znamy kilku DJ-ów, jednak nie każdy też chce grać na weselach. Jedni postrzegają to za "wiochę", inni po prostu mają zajęte terminy na wiele miesięcy do przodu. W tym przypadku również wykonaliśmy kilka telefonów do naszych najbliższych znajomych. Jeden telefon - termin zajęty, drugi telefon - również termin zajęty. Udało się jednak znaleźć DJ-a, któremu nakreśliliśmy typ muzyki jakiego byśmy oczekiwali, ba, daliśmy mu nawet na pendrive sporą liczbę kawałków, które chcieliśmy usłyszeć na weselu. Oczywiście pozostawiliśmy także wolną rękę, bowiem w końcu za coś mu płacimy, więc mógł się wykazać. Podczas całego wydarzenia była dostępna tzw. "księga gości", w której przybyli na wydarzenie mogli zapisywać co im się podobało, czy jakie były negatywne aspekty. Jak się potem okazało, DJ dał radę. Młodzi nie znaleźli żadnych wpisów, które świadczyłby o "kiepskim DJ-u". 

Noclegi

Jasnym jest, że rodzinę czy znajomych w większości przypadków ma się także spoza regionu. Nie sposób oczywiście zaprosić wszystkich. Nasza Para Młoda postanowiła zaprosić jedynie te osoby, z którymi ma bliższy, stały kontakt. Jak to się mówi: nie szli na "ilość" tylko na "jakość". I jak większość osób również i oni najpierw wypytali najbliższą rodzinę czy i ilu gości mogliby przenocować. Tak, wszędzie chodzi o koszty. A raczej ich "cięcie". Oczywiście ze swoją ofertą pokoi noclegowych wyszedł także hotel, dla którego to dodatkowy zysk. 

Drobnostki ślubne, które tworzą całość 

O tym się nie mówi, ale... to dość ważny szczegół, który może popsuć czasem humoru wielu osobom. Jak wiele Młodych Par, na stołach zostały ustawione numerki, a przed wejściem udekorowana tablica ze spisem, kto gdzie siedzi. - Ile my to żeśmy razy zmieniali, masakra - mówi mi Para Młoda. Dlaczego? Otóż na kilkanaście dni przed tym najważniejszym w życiu wydarzeniem jedni mieli pogrzeb w rodzinie, inni zachorowali, jeszcze innym "nagle" przypomniało się, że mają wykupione wakacje. Co za tym idzie? - Chyba z pięć razy zmienialiśmy listy kto, gdzie miał siedzieć. Nie chcielibyśmy bowiem, aby osoby, które trochę mniej dążą się sympatią siedziały obok siebie. - Chcieliśmy, aby każdy czuł się na naszym weselu komfortowo. Algorytm mieliśmy prosty: najbliższa rodzina razem, ludzie z pracy razem, znajomi ze szkoły razem, koleżanki czy koledzy z podwórka razem. Oczywiście nie zawsze idealnie dało się "ustawić", jednak po kilku godzinach wesela każdy stół z każdym integrował się po procentowych napojach - przyznali mi. 

Konkursy, zabawy weselne 

Oczywiście w głównej mierze to już rola DJ-a, bądź konferansjera, jednak w dużej mierze chcieliśmy mieć wszystko zaplanowane - mówią mi nowożeńcy. Z racji wieku i zaproszonego towarzystwa np. oczepin już nie mieli, znalazły się zatem inne zabawy, które wciągnęły w wir niemal wszystkich gości. Jak podsumowują na koniec: własne wesele jest zgoła odmienne od tego, na którym tylko składasz życzenia, siedzisz lub tańczysz. Para Młoda jest praktycznie non-stop czymś zajęta, co chwila coś się wokół niej dzieje. Ale to dobrze, bo w końcu to ich dzień i to właśnie oni "mają być na świeczniku".